"Tysiąc pocałunków" Tillie Cole

"Ten słoiczek jest dla ciebie, byś wypełniła go pocałunkami. Chowaj w nim te naprawdę wyjątkowe. Te, które będziesz chciała pamiętać.
Chłopak i dziewczyna.
Wielka miłość, której nie mógł zniszczyć ani czas, ani odległość. Miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.
Kiedy Rune wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georigia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która byłą drugą połową jego duszy i przyrzekła czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?
Serce Rune'a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać.
Gdy po latach chłopak odkryję prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.''
Moim zdaniem jest to bardzooo poruszająca książka. Na początku myślałam, że to typowy romansik dla nastolatek( i trochę tak jest), ale cholernie się wzruszyłam i wyzwoliło to we mnie wiele emocji. Jest to powieść delikatnie przesłodzona, wiele czułych słówek, no jak dla mnie zbyt słodko momentami. Ale historia doprowadziła mnie do płaczu. Czytałam i łzy mi leciały po policzkach.
Sięgając po tą książkę, polecam sięgnąć też po duże pudełko chusteczek.
Naprawdę polecam Wam ją do przeczytania. Dawno się tak nie wzruszyłam.
Zobaczymy tam nieskończoną miłość, poświęcenie, straszliwe straty i choroby, ale pokaże nam też, że życie jest krótkie, kończy się i trzeba z niego korzystać jak najwięcej. Czerpać największe promienie słońca :)
Komentarze
Prześlij komentarz